A oto fotoreportaż z wycieczki:
W sobotę 18 lipca umówiliśmy się z przyjaciółmi z Tczewa, że ich odwiedzimy- jednodniowy wypad. Po krótkiej naradzie rodzinnej podjęliśmy w trójkę decyzję, że tym razem naszą podróż odbędziemy koleją. Najtrudniejsze etapy tej podróży to korzystanie z tej naszej słynnej Szybkiej Kolei Miejskiej, która jeździ na trasie Trójmiasto-Wejherowo, a także czasem dalej.
Ania z pomocą taty skasowała bilet w kasowniku, w SKM znalazły się "dobre dusze", które pomogły nam z wózkiem. Na dworcu w Gdyni konieczne jeszcze było prze-bukowanie biletu na Pendolino, ze zwykłego miejsca na miejsce dla osoby na wózku.
Dzień wcześniej tata Ani telefonicznie załatwił "obstawę" ze Służb Ochrony Kolei na dworcu w Gdyni i w Tczewie (także Ania była jak VIP). Drużyna dowodząca w Pendolino była bardzo przyjazna, niestety zawiodła technika, uruchomienie podnośnika do wózka nie od razu zadziałało, musiał interweniować Kierownik pociągu i w końcu udało się podnośnik uruchomić. Przy wysiadaniu w Tczewie oraz w drodze powrotnej wraz z Anią i obsługą pociągu podjęliśmy decyzję, że szybciej i sprawniej będzie po prostu, jak panowie wyniosą i wniosą Anię na wózku z i do pociągu. Tak też się stało. Na marginesie muszę tutaj wspomnieć, że już w różnych miejscach publicznych, gdzie były zamontowane podnośniki, kończyło się tym, że Ania była razem z wózkiem wnoszona i znoszona po schodach, bo te podnośniki zanim się uruchomia to............. :-)
|
Kasowanie biletu na stacji Wejherowo-Nanice |
|
Z mamą w SKM do Gdyni |
|
Z tatą w Pendolino |
|
Z mamą w Pendolino |
|
Relaks po dobrym grillu |
|
Z mamą i z Mikołajem |
|
Z Mikołajem i Jego Rodzicami Jolą i Maciejem |
|
Tczew, w oczekiwaniu na Pendolino | |
|
Pendolino wjechał na peron w Tczewie.
Inny pasażer i pani z Drużyny Pendolino
przypadkiem
zostali uwiecznieni. | | | |
|
|
Mama Mikołaja macha na dowidzenia | | |
|
To już droga powrotna, na stacji Gdańsk-Wrzeszcz |
Wycieczka była super! Warto było!
A stara mądrość mówi:
"Jakość podróży mierzy się w liczbie poznanych przyjaciół, a nie przejechanych kilometrach" – Tim Cahill